Pasztet ma słodkawy smak, choć smak można modyfikować za pomocą przypraw (np. ostrą papryką). Nadaje się do jedzenia zarówno na ciepło, jak i na zimno.
Najlepiej smakuje na gorąco, krojone jak klops z ziemniaczkami lub chrupiącą bułką (mniam). Po zastygnięciu można stosować jak pasztet do pieczywa. Daje się kroić w stosunkowo cienkie plasterki. Dodatkowa zaleta to prostota potrawy.
Wegańska wersja pasztetu (nie pieczeni), który świetnie się rozsmarowuje. Dobry pod ogórka, pomidora czy inne warzywko :) Można zrobić większą ilość i zapasteryzować sobie "na potem". Pasztet pracochłonny, ale bardzo prosty, no i starcza na długo.
Anka Łazowska: "Pasztet jest b. smaczny - nadaje sie do smarowania lub krojenia w plastry. W ramach eksperymentu - dobry jest z chrzanem."
Przepis doskonale nadaje się do zagospodarowania różnych resztek - włoszczyzny z gotowania bulionu, ugotowanych strączkowców, czerstwego pieczywa.
Pomyślałam, że dlaczego nie miałabym zrobić prawdziwego wegańskiego pasztetu… Szukając inspiracji przypomniała mi się dynia zalegająca w zamrażarce i postanowiłam ją właśnie (razem z soczewicą) wykorzystać jako bazę.
Robi się piorunem, jeśli dysponujemy ryżem ugotowanym dzień wcześniej ;)
Daje się kroić i rozsmarowywać na kanapce. Można jeść na zimno i na ciepło (np. odgrzać sobie do obiadu w folii na parze lub piekarniku). Choć jest to pasztet z resztek, elegancko się prezentuje, można go spokojnie podać gościom :D