No to zaczniemy od ciasta podstawowego. W zasadzie jest to ciasto półfrancuskie składające się z masła, mąki, odrobiny soli i śmietany. Wariacje przewidują dodanie np. jednego jajka lub tartego żółtego sera, albo nawet użycie ciasta francuskiego 'listkowanego'.
Wszystkie składniki, bardzo zimne, należy posiekać, zagnieść ciasto, uformować kulę, wsadzić do lodówki na kilka godzin. Ciastem wylepić formę do tarty (płaską), lub tortownicę do 1/3 wysokości. Nakłuć widelcem i podpiec przez 10 minut w temperaturze 220 stopni.

Tradycyjne nadzienie quiche lorraine nie jest wegetariańskie (stąd cudzysłów w nazwie), co w niczym nie przeszkadza, żeby nasze było :)
Do tej wielkości placka wystarczą 2-3 jajka roztrzebane z kubkiem śmietany, przyprawione gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Do jajek wrzucamy około 50g tartego sera (gruyere, comte, raczej ostry). Przesmażamy dużą pokrojoną cebulę.
Do wcześniej podpieczonej formy z ciastem wrzucamy cebulę, zalewamy przygotowaną mieszanką jajeczną, posypujemy startym serem i wkładamy do pieca na około 20 minut. Piec też rozgrzany do 220 stopni. Gdy nasz quiche się ładnie zarumieni, wyjmujemy i podajemy z zieloną sałatą z winegretem.

I teraz pora na wariacje. Quiche można przyrządzić na masę sposobów. Moja ulubiona wersja bezmięsna to np. quiche z trzema-czterema pomidorami, pozbawionymi skórki i pokrojonymi w cząstki.
Ze szpinakiem -- liście szpinaku, świeże bądź z puszki, doprawione czosnkiem, układamy na cieście i zalewamy masą jajeczno-śmietanową. Z cebulą też OK. Z porem -- białą część pora dorzucamy zamiast lub oprócz cebuli. Z zieloną fasolką szparagową.
Z pieczarkami. Z groszkiem. Z kalafiorem, brokułami, soczewicą.
Możliwości jest naprawdę wiele, acz ciężko będzie z quiche'a zrobić przepis wegański ;-)