W jednaj misce mieszamy sypkie składniki, w drugej płynne. Teraz należy zaczynamy dolewać płynne składniki do suchych, aż wytworzy się gęsta jednolita masa. Potem przelewany na blachę i do pieca rozgrzanego do 180 st.

Kiedy biszkopt ostygnie, przygotowujemy masę budyniową. Budynie gotujemy w 0,5 l mleka roślinnego z cukrem waniliowym i kiedy ta paciaja ostygnie (musi być bardzo, bardzo gęsta) wcieramy wegańską margarynę albo Plantę (ale lepiej dorwać margarynę, bo Planta jest utwardzana i spędzicie pół dnia na wcieraniu).

Biszkopt kroimy wzdłuż na pół i smarujemy dolną część powidłami/dżemem z wiśni i częścią masy budyniowej. Przykrywamy drugą częścią ciasta i resztą masy budyniowej okalamy całe ciasto.

Posypka: w oryginale polecali, by sprażyć z cukrem orzechy np. ziemne, ale myślę, że ciasto jest i tak dość słodkie, a że z drzewa miałam włoskie, więc pokruszyłąm je i takimi obsypałam ciasto.

No i to by był cały przepis, myślę, że jest dość szybki i łatwy. Jeszcze co mi się przypomniało, to konfitury miałam takie własnej roboty i one nie były zbyt słodkie, a kwaskowe, więc jeśli nie chcecie mieć takiego słodkiego ulepu z tego ciasta, to też dobrze takie kwaskowe znaleźć, albo gdzieś zredukować cukier - np. do masy budyniowej już nie dodawać tego waniliowego.

I jeszcze jedno. Kiedy pierwszy raz robiłam to ciasto, to się przeraziłam, bo nie wyszła mi masa budyniowa. Jak ją wylałam na tort, to cała się po nim rozlała, wyglądało to dosyć tragikomicznie, ale nie ma się co przejmować, tylko obsypać orzechami i wstawić do lodówki na całą noc!! To bardzo ważne, bo całe ciasto tam się porządnie zsiada!