Fasolkę płuczę na sitku i zalewam zimną wodą na noc.
Na drugi dzień fasolkę gotuję w tej samej wodzie, w której się moczyła do miękkości.
W tymże czasie, niestety długim, na patelni podgrzewam oliwę i podsmażam pokrojoną w kostkę cebulę, jak już osiągnie stan należytej miękkości, wylewam na nią puszkę z pomidorami [jeśli są całe to należy pokroić] i chwilę duszę.
Dodaję sól, pieprz i odrobinę startej na tarce gałki muszkatołowej. Na koniec dodaję startą kromkę razowego chleba.
I fasolka po naszemu gotowa. Ja podaję ją posypaną szczypiorkiem.
Wskazówki i uwagi:
Zamiast różnego rodzaju zagęszczaczy, takich jak zasmażka, mąka ziemniaczana czy żółtko, proponuję zagęszczać potrawy chlebem razowym. W tym celu należy pokroić w dość grube kromki, dobry pełnoziarnisty chleb, podsuszyć i zetrzeć na tarce. Taki suszony chlebek jest bardzo przydatny do różnego rodzaju farszów. A jaki zdrowy?! Bo przecie białe to twój wróg!