Narodziło się pewnego deszczowego dnia w Krakowie, kiedy to Jobłek, przed lodówką stanąwszy, nie znalazł w niej pocieszenia. Zaczął więc grzebać po szafkach, odkrywając w nich zapomniane lądy...
2 duże cebule
tyle oleju, ile potrzeba do podsmażenia dwóch dużych cebul
szczypta soli
cynamon
curry
można dodać trochę czosnku, jeśli się lubi
wiórki kokosowe
4 połówki brzoskwiń z puszki
kotlety sojowe albo gulasz sojowy (z reguły ok. pół opakowania)
Przygotowanie:
Cebule kroimy na kawałki rozsądnej wielkości. Ocierając łzę pomiędzy cebulami, na patelni rozgrzewamy olej i dodajemy przyprawy (oprócz czosnku, bo jak doda się go za wcześnie, to robi się gorzki). Pokrojone cebule wrzucamy na patelnię, dodajemy tyle wiórków kokosowych, ile uznamy za stosowne, i mocujemy się z puszką.pl brzoskwiń (warto uprzednio sprawdzić, czy mamy w domu otwieracz). Wyjmujemy cztery połówki i kroimy w średnią kostkę, a następnie całość zalewamy pozostałym w puszce.pl syropem. Wrzucamy kotlety lub gulasz - nie trzeba namaczać, chodzi o to, żeby nasiąknęły powstałymi na patelni wspaniałościami.
Następnie możemy wstawić ryż (bo potrawa z ryżem świetnie się komponuje) i wyjść z domu, ewentualnie do drugiego pokoju, bo zapach tego dania wywołuje hard-currowy ślinotok. Po 15-20 minutach gotowe do jedzenia :)