200 g mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
3 żółtka
4 łyżki gęstej śmietany
1 łyżka spirytusu (ja czasem używam octu spirytusowego lub brandy lub innego mocnego alkoholu)
szczypta soli
1/2 litra oleju
100 g cukru pudru
Przygotowanie:
Mąkę wraz z proszkiem do pieczenia przesiać na stolnicę, zrobić zagłębienie. Dodać żółtka, śmietanę, spirytus i sól, całość wymieszać. Ciasto wyrabiać aż pojawią się pęcherzyki (mi zajmuje to przeciętnie 5-10 minut, ciasto zagniata się bardzo łatwo).
Z tak przygotowanego ciasta uformować kulę, podzielić ją na 3-4 porcje i przykryć ściereczką, aby nie obsychało. Każdą porcję cienko rozwałkować starając się jak najmniej podsypywać mąką.
Lekko podsuszone placki z ciasta pokroić nożem na paski długości około 15 cm i szerokości 3 cm. Każdy pasek naciąć wzdłuż na długość 5-6 cm i delikatnie przewinąć. Jeśli ciasto jest dobrze wyrobione, bardzo łatwo się to robi.
W naczyniu (garnek, frytkownica) rozgrzać olej. Faworki wrzucać partiami i smażyć z obu stron na jasnozłoty kolor. Wyjąć i osączyć na bibule. Faworki smażą się bardzo szybko, dlatego zwykle wrzucam na olej nie więcej niż 5-6 sztuk, aby ich nie spalić.
Odsączone faworki ułożyć na półmisku i posypać cukrem pudrem.
Wskazówki i uwagi:
Całość zawiera 5600 kalorii - przerażające, ale kto jest w stanie zjeść taką ilość faworków na raz? :D