Na początek obrabiamy go jak w każdym innym przepisie: myjemy, odcinamy liście, ściągamy skórkę (chociaż jeśli do kompotu, to nie trzeba) i kroimy. Jeśli myślimy o wypiekach, do których dodaje się całe kawałki rabarbaru (a nie np. w postaci musu), to lepiej posiekać go na cienkie plasterki. Warto go też wtedy poporcjować, np. po 500 g lub tyle, ile przewidują nasze przepisy.
Blanszowanie przedłuża trwałość mrożonek. Jeśli więc planujemy zużyć go w przeciągu np. 2 mies., to ten etap możemy sobie darować. W przeciwnym razie w jednym garnku gotujemy wodę, a do drugiego wlewamy zimną wodę (możemy dodać kilka kostek lodu). Chodzi o to, że rabarbar szybko się rozgotowuje, a w dodatku długo stygnie. Dlatego po wrzuceniu go na ok. 30 sek. do wrzątku przekładamy go na chwilę do zimnej wody, żeby zatrzymać proces gotowania. Przydatne tu będzie metalowe sitko, jak do robienia frytek.
Po obcieknięciu rabarbar przekładamy do foliowych torebek lub pojemniczków i mrozimy.
Woda po blanszowaniu rabarbaru jest różowa i kwaskowa. Możemy wykorzystać ją do przygotowania
kompotu, np. z jabłkami - wystarczy że przez 10 min. pogotujemy w niej słodkie jabłka. Lub gruszki.
Można też wrzucić melisę i zostawić przynajmniej na kilka minut, nawet bez gotowania.