Do tej pory moim "number one" jeśli chodzi o clafoutis był przepis Michela Roux, ale obawiam się, że został zdetronizowany, bo ta wersja jest nie tylko smaczniejsza, ale i zdrowsza.
2 szklanki wydrylowanych i pokrojonych na ósemki renklod lub innych owoców
1/3 szklanki mąki migdałowej
1/3 szklanki razowej mąki orkiszowej
skórka otarta z 1 cytryny (najlepiej ekologicznej, niewoskowanej)
1/2 szklanki tłustej śmietanki (jeśli wolicie bardziej dietetycznie użyjcie tylko mleka)
1/2 szklanki mleka (użyłam ryżowego)
3 jajka z chowu wolnowybiegowego
1/4 szklanki syropu z agawy (lub brązowego cukru)
garść płatków migdałowych
Przygotowanie:
Natłuszczamy formę o średnicy ok. 20 cm. Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
Mąki mieszamy ze sobą. Trzepaczką lub mikserem lekko ubijamy ze sobą mleko, śmietankę, skórkę z cytryny i syrop z agawy. Dodajemy po jednym jajku, wbijając kolejne, gdy poprzednie połączy się z masą. Ciągle ubijając wsypujemy suche składniki miksując aż się połączą na gładką masę.
Na dno formy wykładamy śliwki, zalewamy je ciastem. Wierzch posypujemy płatkami migdałowymi.
Zapiekamy ok. 30-45 minut aż nóż wbity w ciasto będzie suchy. Podajemy natychmiast lub lekko przestudzone. Polecam! :)