Dostałem kiedyś słoik od koleżanki... Otworzyłem i przeżyłem przepiękną przygodę smakową. Mieszanka słodko-kwaśna z dużą dawką ostrości... Bardzo łatwe do przyrządzenia, choć długotrwałe...
Często wzdychałem w sklepach przy małych, ale drogich, słoiczkach sera w oliwie. Aż kolega podarował mi własnoręcznie zrobiony ser. Po różnych próbach osiągnąłem efekt, który mnie bardzo zadowala - tak więc i ja Was zapraszam teraz do serowo-czosnkowej przygody:)
Idol z pl.rec.kuchnia: "Podobno takie smaczne cudo robi się na Węgrzech."
MauaM z pl.rec.kuchnia: "Nie wiem jak to się robi na Węgrzech, ale ja ostatnio zrobiłam paprykę dokładnie tak, jak się robi ogórki małosolne."
Margot: "Pyszne wyszło, rzodkiewki zmieniają kolor. Nie wiem jak długo to postoi, ale u mnie tak do 3 dni (bo potem ich nie ma ;). Ja w ten sposób wykorzystuję trochę przerośnięte rzodkiewki z siostry działki lub trochę przeschnięte, czytać stare."
Potrawa charakterystyczna dla Krymu, choć podobno nie należy ani do kuchni ukraińskiej, ani rosyjskiej, ani tatarskiej. Stanowi smakowity, ostry dodatek do łagodniejszych potraw.
Imbir gari był zbyt mocny, zbyt ostry dla większości moich gości. Kiedyś przyszło mi na myśl, że plasterki rzodkwi zamarynowane w zalewie z imbiru mogą go zastąpić. Patent sprawdził się znakomicie :) więc poszłam za ciosem i wykombinowałam własną zalewę, której używam, kiedy nie mam tej z imbiru. Oczywiście rzodkiew nie jest tak giętka jak imbir, ale smakuje świetnie.
Nie do wiary, ale tego przepisu chyba nie ma jeszcze na Puszce. A jest to rewelacja! I doskonała potrawa na świąteczny stół.
Przepis pochodzi z portalu "Wielkie Żarcie", z moimi modyfikacjami (dostosowany do wersji wegańskiej).
Efekt spontanicznego eksperymentu, którego wynik zupełnie przeszedł moje oczekiwania :) Miałam ochotę na coś marynowanego z dużą ilością koperku, a akurat miałam trochę upieczonej dyni muszkatołowej. Tak wpadłam na pomysł przygotowania dania a la "gravlax" - czyli łososia marynowanego z przyprawami i dużą ilością koperku.
"Markov po kareysku" pochodzi nie od Korei a od Karelii - pogranicze fińsko-rosyjskie. Przepis bardzo popularny w krajach dawnego ZSRR, głównie w Rosji i na Ukrainie.