Czasami, kiedy nachodzi mnie nieodparta ochota na frytki pozwalam sobie na nie, ale tylko tak przygotowane - niezupełnie oryginalnie, a jednak ten smak... Nie są takie "ciężkie" jak normalnie smażone frytki i zużywa się dużo mniej oleju :-)
Nie wszystko trzeba gotować, by nadawało się do zjedzenia - i taka właśnie jest kasza gryczana. Kasza po ugotowaniu rozpada się i tworzy się papka, która oczywiście nadal jest smaczna, ale można lepiej i na pewno zdrowiej nie tracąc wspaniałego smaku kaszy.
Zupełnie mnie zachwyciło to puree... jest niewiarygodnie pyszne! Smakuje nawet osobom nie lubiącym surowych ogórków - sprawdzone :) A jak powstał sam pomysł? Kinga przeczytała jakiś przepis na sałatkę z plasterków ziemniaków, musztardy i ogórków i ... "delikatnie" go zmodyfikowała ;)
Takie purée jest idealne zamiast popularnych zapychaczy, do obiadu. Stworzone do lunch boxu. Świetnie nadaje się też na kanapki. Pyszne na ciepło i na zimno. Doskonałe w swej prostocie. Dwustugramowa porcja dostarcza 96 kalorii.
Nigdy nie lubiłam kaszy gryczanej. Jednak w połączeniu z kaszą jęczmienną jest po prostu wyborna! To patent mojej mamy :) Z dodatkiem słonecznika i okraszona jest wybitnie smaczna. Doskonały dodatek do drugiego dania.
Choć za pierwszym razem był to eksperyment, to jednak wyszło świetnie i od tej pory korzystam z tego przepisu... Sam smak oraz zapach owego sosu powinien zachwycać i kusić aromatem po całym mieszkaniu... Noooo chyba, że ktoś nie znosi czosnku... Wtedy to już zupełnie inna historia ;)))