Jak ktoś nie lubi rosołków z kostki, można samemu zrobić taki wywar. Dobry na bazę do zupy, do warzyw w galaretce z agarem lub po prostu do zjedzenia z kluseczkami swojej roboty ;))
Będąc na wakacjach w "Leszczynowej Dolinie" (Beskid, cisza, spokój i domowe jedzenie - ach!) nauczyliśmy się jeść i lubić kaszkę jaglaną. A od przesympatycznych właścicieli nauczyliśmy się też ją gotować :) Taka kombinacja z jabłkami, słonecznikiem i cynamonem jest idealna. Można zrobić z wyprzedzeniem i więcej, na 2-3 dni, i odgrzewać - nie traci na smaku. Doskonała z powidłami :)
Makaron z mlekiem - oj dużo dzieci tego nie cierpi... głównie przez błędy dorosłych ;) Sekret smaku to dobrze słony makaron, który wspaniale kontrastuje ze słodkim posmakiem mleka. Albo odwrotnie - posolić można mleko. Poza tym dobre mleko sojowe, np. Alpro, jest o wiele lepsze od krowiego. No i lepsze jest mleko podgrzane niż gotowane.
Takie danie to również bardzo dobry sposób na wykorzystanie wczorajszego makaronu. Dodatkowy plus to że śniadanko gotowe jest dużo szybciej :)
Ponieważ widzę, że afrykańska zupa ziemniaczana bije rekordy popularności, postanowiłam wrzucić przepis na północno-afrykańską zupę ziemniaczaną. Oba te przepisy są autorstwa Carolin Mueller Pawlak (co przy afrykańskiej zupie ziemniaczanej nie zostało zaznaczone). Ponieważ afrykańska zupa ziemniaczana ma już swoje grono zwolenników, może północno-afrykańska też je znajdzie...
Agata N.: "Chciałbym zaproponować Wam taką zupkę. Ma same zalety. Jest pyszna, robi się ją bardzo szybko i łatwo, jest dietetyczna. Trochę ściągnęłam z Makłowicza, ale [...] moja jest wegetariańska (kolejna zaleta ;-) ) Spodobało mi się, że robi wywar warzywny bez użycia włoszczyzny i postanowiłam zaadaptować ten pomysł na swoje potrzeby."
Doskonale smakuje z młodymi gorącymi kartofelkami polanymi masełkiem i posypanymi koperkiem, albo z ciemnym chlebem. Dobrze smakuje z jajkami na twardo - pokroić na ćwiartki i włożyć do zupy na talerzu.
Przepis jest rodzinny. Wspaniały na letnie upały.
Przepis pochodzi z lat dzieciństwa. Prawie zawsze jadąc do babci dostawałam na śniadanie lane kluseczki. Wtedy, jako dziecko, uwielbiałam posypywać je po wierzchu cukrem. Teraz za nic bym takich nie zjadła. Z kolei znajoma, jeśli nie posoli odrobinę mleka, to w ogóle tego nie przełknie - a naprawdę uwielbia lane kluski. Tak więc można je jeść na różne sposoby w zależności od upodobań :-)