Przepis pochodzi z lat dzieciństwa. Prawie zawsze jadąc do babci dostawałam na śniadanie lane kluseczki. Wtedy, jako dziecko, uwielbiałam posypywać je po wierzchu cukrem. Teraz za nic bym takich nie zjadła. Z kolei znajoma, jeśli nie posoli odrobinę mleka, to w ogóle tego nie przełknie - a naprawdę uwielbia lane kluski. Tak więc można je jeść na różne sposoby w zależności od upodobań :-)
Tzw. "surówka". Dzięki namoczeniu muesli jest naprawdę pyszne. Płatki nie są takie suche i twarde, wszelkie nasionka (słonecznik, siemię lniane) apetycznie chrupią, a rodzynki i żurawina pęcznieją i smakują jak kawałki owoców. Najlepsze jest jednak to, że nie traci się rano czasu na przygotowanie. A nawet jeśli zapomnimy nastawić wieczorem namaczanie, rano poratuje nas wrzątek - czyli przygotowanie zajmuje tyle, co zrobienie herbaty ;)
Wróciłem niedawno z podróży po Ameryce Środkowej, gdzie w Nikaragui na śniadanie serwowali Gallopinto. Pod tak ciekawą nazwą krył się ryż z czarną fasolą. W Kostaryce dodawano jeszcze ser. To bardzo smaczne danie, polecam.
Większość moich przepisów jest bardzo łatwych i oszczędnych z oczywistych powodów :) Ta kasza jest idealna na śniadanie - jest szybciutka, smaczna i daje poczucie pełności.