Gnocchi, czyli po polsku kopytka. Ale z masłem i parmezanem i bazylią, czyli zupełny odjazd w cudowne smaki.
Okrutnie przepyszne. Pachnące i kolorowe. Nigdy ich nie jest zbyt mało.
Najlepsza z lnianym olejem. A pachnieć musi grzybami i świeżo zmielonym pieprzem, tak by Mikołaj był jeszcze łaskawszy.... i żeby mu rózeczki się zapodziały gdzieś na dole wielkiego wora.
Jest to mój własny przepis zainspirowany pragnieniem wyrwania się z kuchni tradycyjnej i mimo to opierający się na także niespisanych doświadczeniach ludzi, którzy kiedykolwiek i gdziekolwiek przygotowywali potrawę wolną od przymusu zabijania zwierząt.
Frytki robić każdy potrafi, ale czy każdy potrafi zrobić je tak, by były chrupkie, że aż lekko trzeszczą w buzi? Rzecz jest tylko odrobinę bardziej pracochłonna od zwykłego smażenia frytek, a radości i smakowitości znacznie więcej!