Surowe buraczki obierasz i kroisz w drobną kostkę, dodajesz trochę wody (niedużo, aby tylko przykryła buraczki), solisz i na małym ogniu gotujesz, aż będą miękkie. Wtedy dodajesz jeszcze trochę octu, aby były lekko kwaśne. Zdejmujesz z ognia i studzisz.

Ogórek, jajka, koperek i ew. szczypiorek kroimy, wrzucamy do garnka. Dodajemy zimny kefir, mleko i zimne buraczki, solimy do smaku.

Zostało nalać do talerzy, kleksik śmietany do każdego, trochę koperku dla piękności na tą śmietanę i podawać z gorącymi ugotowanymi ziemniaczkami.... Mniammm...

[*] Jeżeli chodzi o proporcje kefir-mleko, to zależy od zachcianki gotującego. Można zrobić chłodnik wyłącznie na kefirze - będzie kwaśny (wtedy już nie dodajemy śmietany). Można zrobić tylko na mleku - będzie słodki. Ja wolę wymieszać i zrobić coś pośredniego.

Chłodnik wychodzi dość gęsty, ale ja akurat taki lubię. Zresztą można wlać więcej płynów, to będzie rzadszy.

Tak a propos tematu, dokładnie w ten sposób przygotowane buraczki można gorące rozłożyć do wyparzonych słoików i potem przez całą zimę gotować dobre zupy :o))