ciasto:
pół kilograma mąki pszennej
czubata łyżeczka soli
ciepła woda - około szklanki
nadzienie:
30 dag kaszy gryczanej
10 dag bryndzy
dwie średniej wielkości cebule
jajko
dwie łyżki oliwy
pieprz
spora garść posiekanej bazylii
Przygotowanie:
Na stolnicę przesiewam mąkę, dodaję sól. W mące robię zagłębienie i wlewam trochę wody. Mieszam tą wodę z mąką i ponownie dolewam wodę. Zaczynam wyrabiać ciasto. Wody ostatecznie dodaję tyle, by otrzymać bardzo zwarte ciasto.
By nabrało odpowiedniej elastyczności, przykrywam je miską i pozwalam "odpocząć" co najmniej 20 minut.
Czas na nadzienie.
To jedno z wielu moich odkryć smakowych. Na pierwszy rzut oka wydaje się ogromnie nieciekawe - kasza gryczana i ciasto pierogowe. Zaręczam - jest to cudowna potrawa, która mimo swej wielkiej prostoty, smakiem wielkim zachwyca.
Kaszę gotuję do miękkości - ale nie do rozgotowania. Polecam kasze w torebkach - smak bardzo poprawny, a gotowanie banalnie proste.
Kiedy kasza się gotuje, obieram cebule i kroję je na drobną kostkę i szklę na oliwie.
Wystudzoną kaszę mieszam z cebulą. Bryndzę rozgniatam widelcem na niezbyt małe grudki i dodaję do kaszy, wrzucam również jajko, bazylię. Farsz doprawiam pieprzem. Sól nie jest potrzebna - bryndza jest bowiem okropnie słona.
Wystarczy tylko wymieszać i można zabrać się za klejenie pierogów.
Na posypanej mąką stolnicy rozwałkowuję kawałek ciasta o wielkości pięści na najcieńszy placek, jaki mi się tylko uda. Z ciasta za pomocą dużej szklanki wycinam koła, na nie nakładam duże porcje farszu. Brzegi kół smaruję wodą i sklejam pierogi. By się zbytnio nie wysuszyły podczas robienia dużej ilości, gotowe pierogi przykrywam ściereczką.
Kiedy są już wszystkie gotowe, w wielkim garze zagotowuję dużo osolonej wody.
Do wrzącej wody wrzucam tyle pierogów, by utworzyły jedną warstwę. Delikatnie mieszam, by żaden nie przywarł do dna. Pierogi gotuję około 5 minut od momentu ich wypłynięcia.
Doskonałe polane gęstą, kwaśną śmietaną, lub w wersji lżejszej z jogurtem.