Tofu zmielić na gładką papkę (ja używam miksera z nożykami), im bardziej suche tym lepsze, więc jeśli mamy takie z folii, to dobrze jest je chociaż trochę odcisnąć. Dodać sok z cytryny, cukier puder, cukier waniliowy i mleko w proszku. Następnie wlewać po trochu zwykłego mleka i stale mieszać/miksować do otrzymania konsystencji dość rzadkiego serka, na gęstość podobnego do ciasta naleśnikowego. Można spróbować i w razie potrzeby dodać cukru i/lub soku z cytryny. Nie trzeba się przejmować, że jest zbyt słodkie lub czuć posmak tofu:)

Nastawić wodę, lekko osolić i doprowadzić do wrzenia.

W tym czasie do serka dodawać po trochu mąki, tak aby miało konsystencję... no, powiedzmy gęstego budyniu. Jeśli dodało się za dużo, można dolać odrobinę mleka.

Na łyżkę nabierać ciasto i wkładać do wrzącej wody. Gotować... tak na oko jakieś 6-7 minut, ale najlepiej samemu sprawdzić, poświęcając ewentualnie pierwszą kluseczkę ;D Gotowe kluseczki potraktować jakimś tłuszczem, żeby się nie kleiły, i posypać cukrem. Wcinać od razu:)

Nie wiem czemu, ale nieciekawy, gorzkawy posmak tofu jakoś się w gotowaniu neutralizuje. Nie trzeba się też martwić, że z bardzo słodkiego serka wyjdą tak samo słodkie kluseczki, przynajmniej mnie nie smakują bez cukru.

No i raczej nie nadają się do jedzenia na zimno...