Ziemniaki gotuję w mundurkach na lekko twardo (będą się jeszcze piekły). Bakłażana kroję w kostkę (bo obsmażanie go w plastrach zajmowało zbyt dużo czasu ;-), solę i odstawiam na sitku na ok. 20 min., żeby pozbyć się goryczki.

W międzyczasie przygotowuję warstwę warzywną: wszystkie warzywa jakie lubię siekam lub ścieram na tarce. Ja daję często malutką cukinię, małą cebulę, małą marchewkę, kawałek pietruszki, kilka pieczarek... podsmażam na patelni z oliwą, ziołami i solą, potem dolewam pomidorki (niecała puszka) i duszę do miękkości, aż woda trochę odparuje.

Bakłażana płuczę pod wodą, lekko wycieram ściereczką i smażę na oliwie. Jeśli "pije" za dużo tłuszczu (a lubi!) podlewam na koniec wodą i czekam, aż będzie miękki.

Ziemniaki przestudzone kroję w plasterki i układam jako 1-szą warstwę. Potem warzywna pasta i bakłażan... W zależności od naczynia (żaroodporne, mała blacha, tortownica) układam warstwy. Czasem wylewam na górę resztę pomidorów i doprawiam solą i ziołami. Do piekarnika na jakieś pół godziny, aż w środku będzie gorące. Pyyyycha.

* Moja rada: jeśli pomidory są kwaśne, a takie mamy zazwyczaj w kraju, dobrze do nich dodać trochę cukru lub miodu (małą łyżeczkę).
* Całość dość dobrze komponuje się z żółtym serem na wierzchu (ja daję jakiś zwykły i parmezan).
* Świetne do odgrzewania. Nawet warto przygotować dzień wcześniej.