Zaczynamy od przygotowania sosu pomidorowego. Świeże pomidory kroimy na ćwiartki i... uwaga! fajny sposób wymyślony przez Russella „The Raw Chef” Jamesa: aby sos nie był za rzadki, z poszczególnych ćwiartek usuwamy wodniste wnętrze (oczywiście nie wyrzucamy!). Pomidory wkładamy do blendera, następnie dodajemy pokrojone suszone pomidory i daktyle, skrapiamy sokiem z cytryny. Ponieważ poszczególne główki czosnku różnią się intensywnością, dodajemy na początek PÓŁ ząbka czosnku i szczyptę oregano. Miksujemy wszystko w blenderze. Jeśli macie mocny blender, nie musicie dodawać już oliwy z oliwek. Ja mam zwykły, więc trochę dolałam. Następnie próbujemy czy sos jest już odpowiednio przyprawiony. Jeżeli nie, dodajemy resztę czosnku i oregano.

Myjemy blender (to ważne, bo smaki nie powinny się mieszać) i wkładamy do niego bazylię, 2 daktyle, PÓŁ ząbka czosnku oraz sól (ja musiałam jeszcze dolać oliwy). Miksujemy, a następnie sprawdzamy, czy sos jest dobrze przyprawiony. Bazylia jest dość gorzka, dlatego często, aby wyrównać smak, trzeba dodać jeszcze jednego daktyla. Lepiej zrobić to jednak po sprawdzeniu, czy rzeczywiście jest to konieczne, ponieważ bazylia na słodko jest dość dziwna w smaku :)

Kabaczka obieramy i kroimy w plastry. Polecałabym pokrojenie go dodatkowo na mniejsze kawałki, ponieważ jeśli ułożycie lasagne z długich plastrów, to zanim zjecie ją do końca, oba sosy się wymieszają, a to danie świetnie smakuje właśnie dzięki połączeniu dwóch aromatów.

Układamy na talerzu kabaczka, nakładamy sos pomidorowy, następnie kładziemy drugą warstwę kabaczka, prostopadle do poprzedniej, i sos bazyliowy. Na końcu przyozdabiamy bazylią, świeżymi pomidorami i gotowe :). Mmm... molto bene! :)

Do lasagne można dorobić sałatkę z wnętrz pomidorów (które wykroiliśmy robiąc sos pomidorowy), ogórka i marynowanego tofu, skropione oliwą i przyprawione na styl sałatki z fetą.