Bób i ziemniaki ugotować na parze. Gorący bób przelać zimną wodą i obrać ze skórki. Zostawić do ostygnięcia.
Kaszę jaglaną mocno rozgotować (*). Odstawić do ostygnięcia.
Cebulę pokroić w półtalarki. Pora przekroić wzdłuż i wypłukać piasek, pokroić dość cienko (część białą i zieloną).

Rozgrzać łyżkę oliwy w rondlu, dodać 1 łyżeczkę curry, potem cebulę, dokładnie wymieszać i smażyć 3-5 min. na średnim ogniu. Potem dodać pora, wymieszać, smażyć kolejne kilka minut, po czym wlać wodę, dodać kurkumę, listki laurowe i dusić, aż woda odparuje. Pod koniec można zwiększyć ogień, żeby było szybciej.

Do gorącego pora (bez listków laurowych) dodać zmielony na sucho mak i dokładnie wymieszać. Przykryć pokrywką i odstawić na 10 min.

Potem dodać mielone pestki dyni i wyciśnięty przez praskę surowy czosnek, wymieszać. Zostawić do ostygnięcia. Składniki przed mieleniem powinny być zimne (można je przygotować dzień wcześniej i schować do lodówki).

Włączyć maszynkę do mielenia. Zemleć pora z dodatkami, bób, kaszę, ziemniaki. Dodać łyżkę oliwy, sos sojowy, sok z cytryny, sól, pieprz, natkę i przyprawę warzywną. Dokładnie wyrobić masę ręką. Przełożyć do wysmarowanej olejem keksówki. Uklepać masę, kilka razy mocno uderzyć formą o blat (na blacie położyć złożony ręcznik). Wstawić do nagrzanego piekarnika.

Piec 70 min. w temp. 200 st. C (termoobieg). W połowie pieczenia dobrze jest nakryć formę folią aluminiową.
Wyłączyć piekarnik, uchylić drzwiczki i trzymać formę jeszcze 20 min. w środku.

Potem wyjąć. Gdy wystygnie, schować do lodówki. Jak każdy pasztet powinien postać w lodówce kilka godzin, zanim wyjmie się go z formy i pokroi. Ja piekę wieczorem, a z formy wyjmuję następnego dnia (po ok. 12 godz.).

(*) Tym razem miałam kaszę w saszetkach, ale można użyć tej sprzedawanej na wagę - wtedy wody musi być objętościowo 2,5 raza więcej.