Gotujemy kaszę gryczaną do miękkości w lekko osolonej wodzie.

Na patelni podsmażamy drobno pokrojoną w plasterki marchewkę, gdy zacznie być miękka, dorzucamy cebulkę i zioła. Gdy cała zawartość patelni zmięknie (lekko twarda marchewka nie szkodzi, chociaż może to być znak, że była jednak za grubo pokrojona), dorzucamy jako tako poszatkowaną pokrzywę. Szybko mieszamy, aż nabierze takiej żywszej barwy, jak trzeba, to dolewamy kapkę oliwy, solimy.

Zamiast kaszy gryczanej pewnie można użyć każdej innej, ale nie próbowałam, to się nie wypowiadam ;)

Świeże liście laurowe mają (jak dla mnie) zupełnie inny aromat! Są lepsze, bardziej żywiczne, aromatyczne... to jest te jasnozielone, ciemnych nie używałam. Niestety... raczej nie do kupienia. Można tylko nabyć drzewko laurowe (nieco wrażliwe na mrozy) i w ten sposób pozyskiwać listki ;)