Suszona bazylia to siano! Za to mrożona... bajka! Jakby się używało świeżą :D Naprawdę :) Robimy ją od lat. W zimie jest nieoceniona do pomidorówki, spaghetti, a nawet surówek... Lata temu poznałam ten sposób od pewnej pani uprawiającej zioła na sprzedaż, a ona od jednej z warszawskich włoskich restauracji, która się u niej zaopatrywała :)
Co najmniej tak dobra jak boczniaki, a nawet lepsza, bo bardziej aromatyczna :D Robiłam wg. wskazówek teściowej i wyszła boska! Musi być tylko dobrze posolona. Pycha nie tylko do obiadu, ale też z kawałkiem pieczywa i musztardą.