Bananowa improwizacja z grilla
Wymyśliłam bananki podczas wizyty (a raczej wizytacji...) cioci i wujka, zaciętych mięsożerców. Ponieważ przyjechałam dosyć niespodziewanie, nie mogłam sobie przygotować nic na grilla. Była sobota, w okolicy otwarty może 1 mały sklepik. Ciocia oczywiście naprzywoziła kiełbas, kotletów i zaczęła perorować że "jak ja mogę tak nic nie jeść, zagłodzę się bo przecież na grillu to kiełbasę się robi". Skończyło się na grzankach z czosnkiem i pomidorami, zapiekanym czosnku i ziemniakach no i właśnie banankach, których ciocia i tak nie spróbowała bo "przecież w bananach są lambie:. A BANAN JEJ W OKO!!!